Autor podejmuje refleksję nad obecnością tematyki Zagłady w kinie izraelskim. Od wczesnych filmów syjonistycznych po najnowsze produkcje. Od apologii państwa żydowskiego po skierowanie oka kamery na indywidualnego bohatera. Ideologiczny stygmat pierwszych filmów z lat 50. i 60. zostaje przełamany przez autorską narrację, w której losy ocalonych zostają opowiedziane przez drugie i trzecie pokolenie. Tematem artykułu jest również słabość artystyczna tych narracji, które – wbrew obiegowym opiniom – nie stanowią centrum, ale jedynie peryferia zainteresowań izraelskich filmowców. Transgresje pamięci, uwikłanie w historię Izraela, losy ocalonych i ich potomków to margines kina izraelskiego. Funkcja emancypacyjna i integracyjna, którą pełniło kino dla wielokulturowego społeczeństwa Izraela, w nieznacznym stopniu dotyczy narracji o Zagładzie. Niekiedy Holokaust staje się atrakcyjnym tłem dla genologicznych opowieści obecnych w kinie głównego nurtu.