W 1847 roku założono w Anglii pierwsze na świecie Towarzystwo Wegetariańskie. Zgodnie z deklaracją programową jego członkom nie wolno było spożywać mięsa, drobiu oraz ryb. O ile zjadanie produktów odzwierzęcych pozostawiono swobodnej decyzji członkom Towarzystwa, o tyle odmowa spożycia mięsa, zgodnie z tzw. zasadą 3Fs (flesh, fowl, fish) została uznana za konieczny i niepodważalny warunek przynależności do organizacji, a tym samym bycia wegetarianinem. Kto chciał nim więc być, musiał także wyrzec się ryb. Zakaz ich konsumpcji wywołał liczne debaty i polemiki, a poziom jego społecznej nieakceptacji przekraczał wszystko to, co dotyczyło zakazu spożycia mięsa czerwonego i białego. Działo się tak dlatego, że ryby cieszyły się szczególnym statusem w religii i kulturze. Dlaczegóż chrześcijanin nie miałby spożywać ryb, skoro sam Chrystus się nimi posilał? Wegetarianie bronili swych moralnych wyborów i uzasadniali zakaz spożywania ryb odwołując się do argumentów teologicznych, etycznych, zdrowotno-higienicznych oraz estetycznych. Artykuł przedstawia wszystkie te argumenty i omawia szczegółowe racje, które XIX-wieczni wegetarianie sformułowali na rzecz odmowy zjadania tych pięknych i wrażliwych stworzeń.