Anglia drugiej połowy XVIII wieku nie była dobrze znana w Rzeczypospolitej. Elity, głównie te zainteresowane systemem politycznym, czerpały z angielskich wzorców, choć w ograniczonym zakresie. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XVIII wieku, w związku z planami reform Rzeczypospolitej, można jednak zaobserwować rosnące zainteresowanie Anglią. Tendencja ta jest wyraźnie widoczna w pamiętnikach spisywanych po trzecim rozbiorze przez osoby, które w pełni ukształtowały się w czasach Stanisława Augusta. Z ich zapisków wyłania się stereotypowy obraz Anglii i jej mieszkańców. Można stwierdzić, że był on zdecydowanie pozytywny. Anglia była postrzegana i chwalona za swoją rozsądną wolność, która w porównaniu do polskiej anarchii niekiedy budziła zazdrość. Podziwiano cechy angielskiego społeczeństwa, które pozwoliły na stworzenie tak potężnego imperium – szlachetność, pracowitość, uczciwość, a przede wszystkim niewymuszone przywiązanie do państwa. Nawet Kościół anglikański, funkcjonujący w tak dobrze zorganizowanym społeczeństwie, nie budził sprzeciwu polskich publicystów. Należy jednak zaznaczyć, że kwestia religii była traktowana z dużą uwagą, a Polacy zazwyczaj krytycznie odnosili się do wyznań innych niż katolickie. Produkty i towary wytwarzane przez angielskie społeczeństwo cieszyły się uznaniem obywateli Rzeczypospolitej – określenie czegoś mianem „angielskiego” oznaczało „dobrego”. Brytyjska korona miała być sojusznikiem Rzeczypospolitej, a angielscy obywatele jej przyjaciółmi. Jeśli chodzi o cechy negatywne, to bardzo rzadko wskazywano na zarozumiałość, a być może także „chłodną angielską rzetelność”. Wydaje się jednak, że to właśnie ta ostatnia cecha sprawiała, iż Polacy, wbrew wszystkiemu, woleli Francuzów. Więcej negatywnych cech przypisywano bowiem obywatelom Francji, choć to właśnie Francja była częściej wybierana przez polskich emigrantów, którzy traktowali ją jako kraj despotyczny – w przeciwieństwie do Anglii, postrzeganej przez nich jako oaza wolności.